piątek, 30 czerwca 2017

Rozdział 34.

Od razu do niej podbiegliśmy. Dziewczyna miała potargane blond włosy, posiniaczoną twarz i rozcięcia na dłoniach. Ubrana była w legginsy i za dużą koszulę w kratę. Nie miała kurtki ani czapki, a było z pięć stopni. Co ona tu robiła!?
- Trzeba ją zabrać do Skrzydła - wyszeptał i ostrożnie wziął ją na ręce. Truchtem ruszyliśmy w stronę zamku. Nikt z nas nie zauważył, że na trawie leżała bransoletka z białych perełek.
Dziewczyna przez całą drogę nie odzyskała przytomności. Była wiotka jak lalka. Wpadliśmy do budynku, nie przejmując się wycieraniem butów, czy czymś takim. To nie było teraz ważne. 

- Ruby! - otworzyłam drzwi, a blondyn wszedł do środka. Pielęgniarka wyleciała z kantorka i na widok nieprzytomnej dziewczyny niesionej przez Murtona szeroko otworzyła oczy. 
- Kto, to? - podbiegła do łóżka, na którym położyliśmy blondynkę. 
- Nie mamy pojęcia. Byliśmy w Hogsmeade, kiedy ona wyleciała z lasu i zemdlała - wyjaśniłam patrząc, jak kobieta sprawdza jej puls. 
- Ja się nią zajmę, a wy lećcie do dyrektora. To coś podejrzanego - wymamrotała, znikając na chwilę w kantorku. Spojrzeliśmy na blondynkę i biegiem, ruszyliśmy w stronę gabinetu Dumbledore'a. 
Mężczyzna siedział przy swoim biurku i pisał list. Na nasz widok przestał i wstał ze swojego miejsca. Powiedzieliśmy mu, co się wydarzyło, po czym trójką pobiegliśmy do Skrzydła Szpitalnego. 
Ruby siedziała przy dziewczynie i ze skupioną miną zapisywała coś w swoim notesie. 
- Co z nią? - spytał dyrektor. 
- Padła z wyczerpania. Ma dużo siniaków i zadrapań, a na żebrach zauważyłam paskudną ranę. Jakby ktoś potraktował ją parę razy tłuczkiem do mięsa - mruknęła, a mnie zakręciło się w głowie. Jace mnie przytrzymał - Tylko, co robiła w takim stanie w Hogsmeade? - uniosła brew. 
- Nie mam pojęcia Ruby, ale to niepokojące co się tutaj ostatnio wyprawia. Trzeba wezwać Aurorów i to szybko - powiedział i poklepał naszą dwójkę po ramionach. Nagle zastygł i zmarszczył brwi. Przybliżył się do łóżka i pochylił nad blondynką. Jego jasnoniebieskie bystre oczy, się rozszerzyły. 
- Dyrektorze? Co się dzieje? - zaniepokoiłam się. 
- Merlinie ... To niemożliwe ... 
- Albusie? - pielęgniarka wstała z krzesła. 
- To Nina. Nina Lawrence - wyjaśnił, a w mojej głowie zapaliła się lampka. 
- Ta Nina? - wymamrotałam. Skinął głową. Cholera. Przecież ona zaginęła prawie pół roku temu. Nikt nie sądził, że się odnajdzie. A ona żyje. 
- Trzeba powiadomić Fabiana ...
- Na razie nie. Ma coś ważnego na głowie - przerwał mi, posyłając mojej osobie wszystko mówiące spojrzenie. Misja - Ja wezwę Aurorów, a wy tu zostaniecie. Na pewno będą chcieli, żebyście złożyli zeznania i pokazali im, gdzie ją znaleźliście - powiedział i opuścił Skrzydło, wyciągając różdżkę. 
Jasper objął mnie ramieniem, ale o nic nie pytał. I za to kochałam. Ufał mi bezgranicznie, choć nie musiał ... Moment ... Kocham go? Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Zakochałam się. Zakochałam się w Jasperze Murtonie. 
                                                ***
- To był zły pomysł - burknął James, wpatrując się w kawałek pergaminu, będący Mapą Huncwotów. Jego orzechowe oczy obserwowały dormitorium dziewcząt siódmego roku. Znajdowała się tam jedynie Mary Macdonald. 
- Co ty gadasz James? Pokazaliście im, że nie jesteście zarozumiałymi palantami. Chociaż nimi jesteście - zażartował Remus leżący na łóżku. Jego przyjaciele posłali mu groźne spojrzenia. Dwie godziny temu Maxine i Lily udały się na podwójną randkę. No i oczywiście panowie Black i Potter byli tym faktem niepocieszeni. Mimo iż sami powiedzieli Krukonce, że chcą aby była szczęśliwa. I, to niby dziewczyny są skomplikowane. 
- Po prostu ... a jeśli oni im zrobią krzywdę? - wymamrotał okularnik, a Black skinął głową.
- Posłuchajcie mnie uważnie. Mam już powoli dość waszych nastrojowych huśtawek. Raz robicie to, a za chwilę coś innego. Ile wy macie lat? - prychnął Lupin, kładąc sobie poduszkę na głowie - James kochasz Lily. Wiemy, o tym doskonale. Jednak nie przekonasz jej do siebie ciągłym truciem tyłka i zachowywaniem się, jak niedorozwój. Po za tym nie chce być nie miły, ale ... wydaje mi się że twoja szansa przepadła - westchnął, siadając na materacu. Rogacz zacisnął usta w wąską linię i już miał się odezwać jednak jego uwagę przykuło coś na Mapie Huncwotów. 
- Maxine i Jasper wrócili - szepnął, widząc dwie kropki poruszające się po Błoniach. Nagle zmarszczył nos - Ale nie są sami - dodał powoli. Pozostała dwójka wstała ze swoich miejsc i podeszła do łóżka bruneta. Z lekko zdziwionymi minami przypatrywali się trzeciej kropce. A najdziwniejsze było to, że nie była podpisana. 
                                                 ***
- Ciekawe co robią nasze zakochańce - zażartowała Lils, poprawiając swoją czapkę. Po romantycznej kolacji w Melindzie wybrali się do Miodowego Królestwa, a teraz siedzieli na ławce koło fontanny. Deszcz przestał padać, a niebo było przyjemnie granatowe. Chłopak potargał sobie włosy. 
- Powiedziałbym, o czym myślę, ale nie chce wyjść na jakiegoś zboczeńca - parsknął, na co wywróciła oczyma z uśmiechem. To była doskonała decyzja, żeby tutaj przyjść. Nie przepadała zbytnio za randkami, ale ta była bardzo fajna. Mogła lepiej poznać blondyna, który dla wszystkich wydawał się zwykłym pajacem. Jednak prywatnie był całkowicie inny. Dość nieśmiały, zabawny i inteligentny. Całkowicie inny niż Potter, który miał rozbuchane ego i myślał tylko o kawałach. Chociaż może nie powinna go oceniać? W końcu Johnson też okazał się swoim przeciwieństwem. 
- Zapewne gadają o Quidditchu - pociągnęła nosem i wsadziła dłonie do kieszeni płaszcza. 
- Zostajesz na święta w szkole? - spytał. 
- Miałam zostać, ale plany się pozmieniały. Spędzam Boże Narodzenie u Max - wyjaśniła, na co szeroko się uśmiechnął. 
- Jesteście bardzo blisko - stwierdził. 
- Jest dla mnie jak siostra. Zrobiłam parę głupstw, przez które nasza przyjaźń ucierpiała, ale na szczęście mi wybaczyła - wzruszyła ramionami. Nadal nie może się pogodzić z tym, jak potraktowała szatynkę. Była młoda, ale to nie usprawiedliwia tego, jak się zachowała. 
Uwierzyła chłopakowi, którego znała parę chwil, a nie swojej przyjaciółce, z którą przyjaźniła się niemal od urodzenia. Na szczęście szydło wyszło z worka i okazało się, jakim jest człowiekiem. 
Ślizgon z krwi i kości. Ambitny, ale w złym tego słowa znaczeniu. Mogła się założyć o wszystko, że po szkole zostanie Śmierciożercą. Tak jak jego koledzy z domu Salazara. Wstyd jej było, że miała coś wspólnego z tą osobą.  
- Daj spokój Lils. Nie możesz wciąż się obwiniać. Severus był twoim przyjacielem i stracił twoje zaufanie. To jego wina, a nie twoja - objął ją ramieniem. Niepewnie się uśmiechnęła. 
Dwadzieścia minut później szli już w stronę szkoły rozmawiając o przyjęciu u Slughorna. 
Dziewczyna miała już wejść do szkoły, kiedy poczuła dotyk blondyna na swoim nadgarstku. Patrzył na nią roziskrzonymi oczyma. 
- Coś się stało? - spytała. Przełknął ślinę. 
- Lubię cię Lily. Na prawdę. I wiem, że nie jesteśmy parą, ale po prostu ... nie mogę dłużej - szepnął i chwycił w ręce jej twarz. Rozszerzyła oczy. Przez jej ciało przeszły dreszcze podekscytowania. Powietrze wokół nich zgęstniało i się zelektryzowało. Ich oczy się spotkały. Jej szmaragdowe i jego jasnoniebieskie jak lód. Uśmiechnął się i musnął kciukami jej policzki, które były uroczo zarumienione. Nie wiedziała co zrobić z rękoma, więc złapała nimi za kurtkę Puchona. Przekrzywił głowę, po czym zaczął się pochylać. Oboje ciężko oddychali i czekali na to, co nieuniknione. Oblizał swoje wargi i połączył je z tymi należącymi do Gryfonki. Mruknęła i przymknęła oczy. Ich usta poruszały się we wspólnym rytmie jakby przyciągane magnesem. Między ich ciałami nie było prawie wcale wolnej przestrzeni. 
Nie mieli pojęcia, po jakim czasie się odsunęli, ale czuli się, jakby minęła wieczność. Chłopak oparł swoje czoło o jej i leniwie się uśmiechnął.
- Lepiej chodźmy, bo Mary pomyśli, że mnie tam zamordowałeś - zażartowała. Zaśmiał się i wyprostował, targając sobie włosy. 
- Chodźmy - złapał ją za rękę. W kompletnej ciszy dotarli do obrazu Grubej Damy. Kobieta na ich widok szeroko się uśmiechnęła i nie chcąc im przeszkadzać, schowała twarz za wachlarzem. 
- Dzięki za super randkę - powiedziała. 
- Ja również - musnął jej usta - Do zobaczenia i kolorowych snów - pogłaskał ją po policzku. Uśmiechnęła się i zniknęła w Pokoju Wspólnym. Gruba Dama mrugnęła do niego i zniknęła z obrazu zapewne, żeby poplotkować z Violet.
- Kobiety - westchnął, po czym dumny jak paw i szczęśliwy, jak cholera udał się w stronę podziemi. 
                                             ***
- Gdzie wy wczoraj zniknęliście? - zapytała rudowłosa, kiedy dosiadłam się do niej przy stole. Było już sporo po godzinie 8.00 i na Wielkiej Sali panował lekki tłok, mimo że dużo osób przysypiało nad swoimi talerzami. Lils wyglądała na pełną energii i całkowicie wyspaną. 
- To skomplikowane i chyba nie powinnam o tym opowiadać przy wszystkich - szepnęłam, sięgając po wazę z owsianką. Nastała cisza. Uniosłam wzrok i zobaczyłam zszokowaną minę dziewczyny. 
- O żesz ... wy ... - wykrzywiła śmiesznie twarz, a ja zrozumiałam, o co jej chodzi. 
- Co!? Nie - pisnęłam, czując jak moje policzki, robią się czerwone z zawstydzenia. Merlinie drogi i wszyscy święci. Sprawcie, żebym o tym zapomniała! Dziewczyna też wyglądała na zawstydzoną i zszokowana tym co powiedziała. 
- Zmieńmy temat! - chrząknęła. 
- Byliśmy niedaleko Wrzeszczącej Chaty, kiedy z lasu wyszła dziewczyna. Wyczerpana i w podartych ciuchach. Ruby się nią zajęła. Dyrektor wezwał Aurorów, a ci całą noc przeszukiwali wioskę, ale podobno nic nie znaleźli - wytłumaczyłam jej szeptem. Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo naprzeciwko nas zasiedli Huncwoci zajęci rozmową. Nie zwracali na nas uwagi wciągnięci w to, o czym rozmawiali. Dopiero kiedy kaszlnęłam zwrócili swoje oczy na naszą dwójkę. 
- O ... hej dziewczyny - Peter się uśmiechnął. 
- Fajnie, że nas zauważyliście - parsknęłam, podając rudowłosej kiełbaski. Zmarszczyli czoła do końca nie wiedząc o czym mówię - Jesteście tutaj od pięciu minut, a dopiero mój kaszel zwrócił na nas waszą uwagę - uśmiechnęłam się sarkastycznie. Chłopaki zamrugali, po czym potargali sobie włosy. Wszyscy na raz. Przez te sześć lat przyjaźni nabrali nawyki pozostałej trójki. Tak jak ja nabyłam po Evans chęć spania w skarpetkach. 
- Przepraszamy dziewczyny. Po prostu ...
- Zastanawialiśmy się po prostu jak wam poszły randki - Peterowi przerwał Potter. Nastała cisza. Zmarszczyłam brwi, doszukując się kolejnego powodu do kłótni na ich twarzach, ale niczego takiego nie znalazłam. 
- Moja była .... pełna zaskoczeń - chrząknęłam, przez co na twarzach całej czwórki pojawiło się roztargnienie - A twoja Lils? - uśmiechnęłam się. 
- Fajnie. Dużo rozmawialiśmy - wzruszyła ramionami, po czym zanurzyła kiełbaskę w musztardzie i ugryzła spory kawałek. Mimo że James się uśmiechał, widziałam w jego orzechowych oczach lekki ból. Było mi go szkoda. To na serio wspaniały chłopak, który po prostu źle ulokował swoje uczucia. Mam nadzieję, że w końcu jego serce się nad nim zlituje i znajdzie mu dziewczynę, która odwzajemni jego miłość. Jest dla mnie jak brat i chce dla niego jak najlepiej. 
Po pewnym czasie dołączyły do nas dziewczyny i spędziliśmy resztę śniadania na rozmowie o świętach. Potem nadszedł czas na zajęcia, które mieli wszyscy poza mną i Blackiem. Oboje mamy okienko, więc postanowiliśmy ciepło się ubrać i pójść na długi spacer. Dawno nie spędzaliśmy czasu tylko we dwoje i trochę, za tym tęskniłam. 
- Niewiarygodne, że za siedem miesięcy już nas tutaj nie będzie - westchnął, kiedy szliśmy wzdłuż Błoni. Spojrzałam na niego. Jego czarne oczy były podkrążone, jakby nie spał od paru dni. Lekki zarost pokrywał jego kształtną szczękę, a włosy zaczynały odstawać we wszystkie strony. Odkąd pamiętam chłopak miał długie włosy. Nawet kiedy go poznałam miał je związane w kucyk. Dopiero w te wakacje obciął je na krótko.
- Dopiero co tutaj przyjechaliśmy - zgodziłam się, z nim patrząc w dal. Wierzba Bijąca wyglądała nadzwyczaj spokojnie, ale wiedziałam, że potrafi być niebezpieczna. Została zasadzona sześć lat temu po to by strzec wejścia do tunelu prowadzącego do Wrzeszczącej Chaty. Do Wrzeszczącej Chaty, w której Remus co miesiąc przeżywał prawdziwe piekło. Dałabym wszystko, żeby móc mu wtedy pomóc, a nie siedzieć bezczynnie i się cholernie bać. 


- Nie martw się Winnie. Wiesz, że robimy wszystko, żeby ani jemu, ani nikomu jednemu nie stała się krzywda - powiedział, kiedy zobaczył, na co patrzę. 
- Wiem. Po prostu też chciałabym ... 
- Remus by ci na to nie pozwolił - przerwał mi, zatrzymując się przed jeziorem. Toń wody była ciemnogranatowa i mroczna. Aż strach pomyśleć co się pod nią kryło. Każdy wiedział, że mieszka tam kałamarnica oraz trytony. Jednak na pewno jezioro miało swoje tajemnice. Jak każdy. 
- Zmieńmy temat. Pamiętasz, jak w czwartej klasie kąpaliście się w jeziorze, a ja i Emma zabrałyśmy wam ubrania? - parsknęłam, biorąc do ręki kamyk. 
- Nawet mi nie przypominaj. Takiego wstydu nie czułem nigdy. Musieliśmy paradować nago po zamku - zaśmiał się, a ja razem z nim. 
- To był rewanż za ślimaki w naszej zupie mlecznej. O mało się nie porzygałam! - stuknęłam go w ramię. Uśmiechnął się zawadiacko.
- Jesteś z nim szczęśliwa? - spytał. Oderwałam wzrok od jeziora i skierowałam go na Gryfona. Patrzył na swoje buty ze zmarszczonymi brwiami. 
- Jestem - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu. Pachniał papierosami, miętą i czekoladą. Na kimś innym byłoby to coś ohydnego. Do Blacka pasowało i tworzyło jego tożsamość. 
- W takim razie ja też jestem - cmoknął moje czoło i objął mnie ramieniem. W końcu wszystko było na swoim miejscu. Miałam jedynie wrażenie, że nie potrwa to długo. Obym się myliła. 






I jestem ponownie 
Egzaminy na szczęście mam z głowy i teraz tylko czekać na wyniki. Teraz przyłożę się i rozdziały będą częściej. A przynajmniej mam taką nadzieję. 
Mam też nadzieję, że jesteście zadowoleni z przebiegu historii. Piszcie co byście chcieli przeczytać i na co się nie możecie doczekać.
W tym rozdziale było sporo Jaxa ( Jasper i Max ) oraz Linny ( Finn i Lily ). Ciekawe czy są tutaj jacyś przeciwnicy :D 

Pozdrawiam, życzę udanych wakacji i do usłyszenia 




2 komentarze:

  1. Hej ponownie!
    Jak zwykle zaletą nadrabiania jest to, że nie trzeba długo czekać w napięciu na dalszy ciąg :) A przynajmniej na długo, dopóki nie skończą się rozdziały.
    Jej, miłosne odkrycie Maxine może mnie nie zszokowało, ale urocze było to, że jakby podświadomie już o tym wiedziała i nagle bum, no tak, to już się stało :)
    Oho, czemu kropka Niny nie była podpisana? To dla mnie jest najdziwniejsze ze wszystkiego, przecież Mapa wie wszystko, więc jak? A może to jakaś pułapka?
    Bleeeeee, Finn pocałował Lily... Nie znoszę wszystkich, którzy całują Lily, a nie są Jamesem. Nie i już.
    Dalej też było słodko, ale cały czas zastanawiam się, o co chodzi z tą Niną i czy Dumbledore'owi udało się coś ustalić, dlatego niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :D
      Właśnie tak to chciałam opisać. Że niby ona wie o miłości do Jaspera, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Mam nadzieję że mi się udało.
      Sprawa Niny będzie się rozkręcała więc spokojnie wszystko w swoim czasie :D
      Hahah. Tak myślałam że nie każdemu się to spodoba :D no ale trudno. Będziecie musieli przez to przejść.
      Pozdrawiam :*

      Usuń