czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział 14.

Od znalezienia ciała pani Ruth minęły trzy tygodnie. Nastała połowa października - dokładnie dwunasty. Do tej pory nie znaleziono winnego, ale nauczyciele i Aurorzy drążyli swoje własne dochodzenia. 
Ja natomiast miałam ważną sprawę do przemyślenia. Na razie nie będę o tym mówić bo jeszcze zapeszę i koniec.
Obecnie mieliśmy próbę. Aktorzy ćwiczyli scenę z królową Richelle i szeryfem a ja z Mary i resztą zajmowaliśmy się dekoracjami. Przyszywałam koraliki do sukienki naszej drogiej królowej kątem oka patrząc na próbę. 

- Mój drogi ... pod moją nieobecność będziesz pomagał Jannie - powiedziała Lily wkładając w swój głos powagę i władczość.
- Oczywiście wasza wysokość, to naturalne - odparł Szeryf, czyli Jasper. Tak, Jasper. Jasper Szeryfem. Na serio byłam w szoku bo nie sądziłam, że blondyn odnajdzie się w tej roli. Ma całkowicie inny charakter niż grana przez niego postać. Jednak z każdą próbą jest coraz lepszy i już wyobrażam sobie miny tych którzy zasiądą na widowni. 
- No dobrze. To by było wszystko na dzisiaj. Było bardzo dobrze - powiedziała pani Efron, kiedy scenę skończyło pojawienie się jednego z rycerzy szeryfa. Odłożyłam igłę i nitkę do kartonu. 
Wyszłam z klasy razem z Mary bo Lils i Remus chcieli jeszcze coś obgadać z nauczycielką. Szłyśmy w stronę Wielkiej Sali rozmawiając kiedy nagle ktoś na mnie wpadł i o mało nie wylądowałam na ścianie. Na szczęście blondynka mnie przytrzymała. Spojrzałam na tego kogoś. Regulus. 
- Może trochę być uważał? - syknęłam. Prychnął i ruszył przed siebie. O nie, tak się nie będziemy bawić - Ej, Black! - krzyknęłam. Zatrzymał się i spojrzał na mnie nadal trzymając ręce w kieszeniach - Wiem, że jesteś rozpieszczonym gówniarzem mającym wszystkich i wszystko gdzieś ale mógłbyś chociaż przeprosić. O mało ...
- Słuchaj Winslow. Nie będę marnował powietrza na taką hołotę jak ty. I nie przeproszę cię bo nie jest mi przykro, zrozumiałaś? - mrugnął do mnie. Zacisnęłam usta w wąską linię. 
- Tak traktować przedstawicielkę płci pięknej? Co z ciebie za facet? - rzucił Jasper stając między mną a Mary. Szesnastolatek lekko się spiął. Wydawało mi się, że lekko się przestraszył ale to uczucie znikło gdy uśmiechnął się ironicznie. 
- No proszę. Już od dawna wiedziałem, że jesteś idiotą Murton. Zadajesz się z Puchonem. A teraz dołączyła do tego Winslow? Pogratulować znajomych - parsknął. 
- Na pewno wolę zadawać się ze zdrajcami krwi niż z poplecznikami Voldemorta - powiedział Jace. Nastała cisza. Mnie i Mary wmurowało. Nie sądziłam, że blondyn powie coś takiego wprost. Młodszy Black zamrugał powiekami i zrobił się dziwnie blady. Cholera. Czyżby Regulus ... ? Nic nie mówiąc odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę schodów. Przez dłuższą chwilę panowała cisza którą przerwało chrząknięcie McDonald. 
- Dzięki - podziękowałam mu. 
- Nie ma za co. Nie lubię gnojka. Panoszy się po szkole jakby był księciem ... Syriusz na serio ma przewalone z taką rodziną - powiedział targając sobie włosy. Zgadzałam się z nim w stu procentach. Rozmawiając dotarliśmy do Wielkiej Sali. 
                                             ***
Łapa jadł zapiekankę kątem oka patrząc na Maxine rozmawiającą z Jasperem przy wejściu. James siedzący obok rozmawiał z Oscarem - Obrońcą ich drużyny - a na przeciwko Peter po zjedzeniu steka zajął się czytaniem gazety.
Starał się nie denerwować. Starał się zrozumieć jej punkt widzenia i to, że blondyn na serio nie był standardowym przedstawicielem domu Salazara. Na serio się starał. Jednak szło mu to z trudem.
Westchnął i wepchnął do ust kolejną porcję zapiekanki. Dziewczyna cmoknęła Ślizgona w policzek po czym dosiadła się do Mary, Lily i Em siedzących parę metrów od nich.

Zaczęły rozmawiać ze sobą szeptem. Em uniosła zła brew po tym co powiedziała szatynka. Zaczęła żywo gestykulować jednak rudowłosa uspokoiła ją kładąc dłoń na jej ramieniu. 
- Ciekawe co się stało - szepnął pod nosem. 
- Co? - Pete oderwał wzrok od gazety. 
- Nie, nic ...
- Znowu podsłuchujesz dziewczyny? Nie ładnie mój drogi przyjacielu - zaśmiał się szatyn, na co Black zareagował prychnięciem. 
- Po prostu tak mi się spojrzało. Wyglądają na zdenerwowane i w ogóle ...
- Mary i Max przeprowadziły dość nie miłą rozmowę z Regulusem - rzucił Lupin siadając obok Pettigrew. Brunet od razu się spiął. Tak samo jak James który już skończył gadać z Oscarem. 
- Zrobił im coś? - burknął okularnik. 
- Nie ... wpadł na Max, a znacie ją. Nie mogła odpuścić tylko domagała się przeprosin. Powiedział coś nie miłego i wkroczył Jasper. Chyba lekko się go przestraszył i odpuścił - wytłumaczył Remus jednak Black nadal miał dłonie zwinięte w pięści. Co za gnojek - Tylko proszę cię Łapa, spokojnie okej? Nic się nikomu nie stało - poprosił go miodowooki.
- Remus ma rację. Nie warto robić rozruchów. 
- Okej - burknął Syriusz i oparł brodę na dłoni. Jego brat za dużo sobie pozwalał ale chłopaki mieli rację. Murton pomógł dziewczynom, a on nie musiał interweniować. Nie wiadomo czemu, ale poczuł się niepotrzebny. A to nie było miłe uczucie.
                                            ***
Reszta dnia minęła spokojnie.
W czwartek jak zwykle zaczynaliśmy Historią Magii ze Ślizgonami dlatego też sporo osób się spóźniło. Między innymi Emma, która usiadła obok mnie w ławce dwadzieścia minut po dzwonie. Spojrzałam na nią kątem oka z mojej bardzo wygodnej pozycji - czyli z głową na ławce. Wzruszyła ramionami z uśmiechem na ustach. Westchnęłam.
Po wysłuchaniu monologu pana Binnsa na temat bitew zwyciężonych przez czarodziei i odebraniu pracy domowej mogliśmy iść na następną lekcję. Transmutację, również ze Ślizgonami. 

Pani Mcgonagall przetarła okulary rękawem szaty i ponownie założyła je na nos. 
- Ktoś mi powie na czym polega transmutacja mirażowa? Może pan Snape - odparła. 
- Nie wiem proszę pani ...
- Hm, szkoda. Może powinien się pan wziąć do nauki? Nie zdanie egzaminów srogo będzie pana kosztowało - rzuciła, na co niemrawo się uśmiechnął. 1:0 dla Minerwy. 


Całą lekcję czułam małą przyjemność z tego, że Severus został ,,zniszczony'' przez nauczycielkę. Dobrze wiedzieć, że tylko z Eliksirów jest taki dobry. Wychodząc z klasy wyglądał na zdenerwowanego i pobudzonego. Ha. I bardzo dobrze. Przybiłyśmy z blondynką piątkę. 
Od ostatniego incydentu ze zwierzakiem Tess żaden z pupili uczniów nie stracił życia co było doskonałą wiadomością. Może morderca się przestraszył? Dobrze by było. Z drugiej strony gdyby próbował to zrobić kolejny raz może w końcu by go złapano. Miałam teraz dwie wolne godziny dlatego też odprowadziłam Hunter pod klasę i ruszyłam w stronę podziemi. W Zamku panowała cisza jedynie śpiew ptaków wpadający przez okna ją zakłócał. Ale to dobrze. Czasami lepiej posiedzieć w ciszy i pomyśleć niż gnieść mózg hałasem.
Byłam już bardzo blisko kiedy do moich uszu doleciała czyjaś rozmowa. Schowałam się za filarem by mnie nie zauważono. 

- Głupia flądra, nie wiem jednej rzeczy i już mi mówi, że nie zdam egzaminów ...
- Oj tam, to stara wariatka. Nie zna się ... 
- Ma czterdzieści dwa lata. Nie jest stara. 
- Ktoś cię pytał o zdanie Fell? Nie wydaje mi się. Nie przejmuj się Mcgonagall Snape. Mamy poważniejsze problemy - dam sobie rękę uciąć że to Rosier. Lekko się wychyliłam. Tak, mam rację. Rosier, Snape i jakiś chudy blondyn. Góra piętnastoletni. Nie kojarzyłam go.
- Niby jaki? - westchnął Snape opierając się o ścianę. Wróciłam na wcześniejsze miejsce.
- Murton. On mi się nie podoba. Zaczyna coś podejrzewać. Słyszeliście co powiedział Regowi ... 
- To tylko podejrzenia. Nie ma dowodów. 
- A jak je znajdzie? Dopiero wtedy mamy się martwić? Sorry ale ja nie będę stał i czekał aż wygada wszystko nauczycielom ... Ale o tym później. Dostałem list od Trix ... mamy się z nią spotkać we Wrzeszczącej Chacie jutro o 22.00. 
- Super. Nie lubię jej - wzdrygnął się blondyn. Rozmawiając ruszyli w stronę mojej kryjówki. Przylgnęłam jak najmocniej do filaru modląc się by mnie nie zauważyli. Na szczęście minęli mnie i zeszli po schodach. Uff. Przymknęłam na moment oczy. Niemal przyznali się do tego, że są lub chcą zostać Śmierciożercami. Niestety niemal robi wielką różnicę. Cholera. 
Z mętlikiem w głowie dotarłam do Pokoju Wspólnego a potem do dormitorium. Usiadłam na łóżku i głaszcząc Blue zajrzałam do notatnika. Chłopaki poprosili mnie bym napisała z kilka piosenek dla ich zespołu w razie gdyby znaleźli wokalistkę lub wokalistę. Z wielką przyjemnością zgodziłam się im pomóc. Nie miałam głowy do pisania nowych więc chciałam wybrać któreś z tych które już napisałam i lekko je doszlifować. Jedna wpadła mi w oko. Uśmiechnęłam się. 

Słyszałam w radio naszą piosenkę
Płakałam, musiałam ukrywać twarz
Widziałam kwiaty na stole
Ale nie pamiętam już jak się uśmiechać
Zapomniałeś że byliśmy szczęśliwi?
Anioły zazdrościły każdego pocałunku
Teraz dźwięk tego jak wychodzisz
Zastępuje mi śmiech, za którym tęsknie
I zastanawiam się, czy kiedykolwiek miałeś złamane serce?
I zastanawiam się, czy kiedykolwiek miałeś złamane serce?
Bo ten dom był jak nawiedzony
Duchami tego kim byliśmy
Uśmiechasz się jakbyśmy byli obcymi jadącymi w autobusie
I zastanawiam się, czy kiedykolwiek miałeś złamane serce?* 

Tak, ta będzie idealna. Zaczęłam nucić pod nosem starając się poprawić w niej to co mi nie pasowało. Godzinę później ruszyłam w stronę Wielkiej Sali na obiad. Przy stole Gryfonów nie było nikogo znajomego dlatego też zasiadłam tam gdzie każdy normalny Krukon. Czyli przy stole Krukonów. 
Polędwiczki w sosie grzybowym aż krzyczały bym je wybrała więc tak też zrobiłam.
Dopiero w tym momencie zadzwonił dzwon kończący lekcje więc dziewczyny powinny zaraz przyjść. Pierwsza pojawiła się Georgie. Uśmiechnęła się do mnie i sięgnęła po zupę grzybową z grzankami. Jej rude włosy związane były w koka na czubku głowy. 

- Emma, gdzie? - spytałam drapiąc się za uchem.
- Zaczepił ją jakiś chłopak. Szatyn, pieprzyk nad lewą brwią i tatuaż na szyi ... 
- A, Kilorn - uśmiechnęłam się. 
- Jakiś jej nowy facet? - uniosła brew. 
- Nie - zaśmiałam się - To jej wujek ...
- Wujek? Przecież jest w naszym wieku ...
- Mama Emmy jest jego siostrą. Jej babcia urodziła go mając czterdzieści dwa lata - rzuciłam. 
- Aaa ... śmiesznie - uśmiechnęła się. Chwilę później dołączyła do nas blondynka. Okazało się , że ślub Lucy i Marco będzie dopiero w kwietniu ponieważ tata chłopaka jest chory i nie chcą by spędził ten dzień w szpitalu. To dobrze. 
W tym samym momencie do Wielkiej Sali wleciała duża czarna sowa. Zatoczyła koło i wylądowała obok mnie. W dziobie trzymała cztery koperty. Dla mnie, Lily, Mary i Emmy. Dałam blondynce jej a otworzyłam swoją wyjmując z niej kartkę. 

                Liam Colton oraz Emilie Green 
                         serdecznie zapraszają 

                              Maxine Winslow 
                        na uroczystość zaślubin 
                               która odbędzie się 
                                    12.11.1977 r. 
                                     w Dublinie 
               MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻA WSZYSTKO

Na moich ustach pojawił się uśmiech. Em również się uśmiechała. W końcu. W końcu. Już zjadłam dlatego też wstałam by dać zaproszenia pozostałej dwójce. Siedziały na przeciwko Blacka i Remusa. Pozostałej części Huncwotów nie było. 
- Hejka mordeczki - rzuciłam siadając obok Lils i obejmując ją ramieniem. Black się dziwnie na mnie patrzył. Ciekawe o co chodzi. 
- Skąd taki dobry humor? - spytał Remi. 
- Mamy piękny dzień. Dziewczęta? Mam coś dla was. Coś super - odparłam i podałam im koperty. Otworzyły i zaczęły czytać a panowie wyglądali na zaciekawionych. Rudowłosej zaświeciły się oczy. 
- Co to? - zainteresował się Syriusz. 
- Zaproszenie na ślub i wesele. 
- Czyje? - uniósł brew. 
- Mojego przyjaciela - wyjaśniłam. Wydawało mi się że lekko drgnął. Dziwne. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo pojawił się Potter. 
- O, zaproszenia. Mogłaś się mnie spytać o zdanie względem czcionki. Badziewna trochę jest - mrugnął do niej na co prychnęła. 
- Bardzo zabawne Potter. 
- Polecam się na przyszłość słonce ....
- Nie mów na mnie słońce bo wepchnę ci ...
- Okej, okej. Spokojnie - zainterweniowałam. Na serio już dość mam ich kłótni. Oszaleć można. Posłałam okularnikowi wymowne spojrzenie. Zacisnął usta w wąską linię ale odpuścił. Niestety zaczął całkiem inny temat. Też nieprzyjemny. 
- O co chodziło z Regulusem? - spytał. Spięłam się, a Remus spojrzał na niego jak na debila. 
- O nic - wtrąciła się Mary - Wpadł na nią, nie chciał przeprosić i już ... na szczęście Jasper nam pomógł i już. Nic takiego - dodała. 
- Jakoś wam nie wierzę - rzucił z ironią. 
- To już twój problem - wstałam zza stołu. Cmoknęłam dziewczyny w policzki i wróciłam do Em i Geo siedzących tam gdzie wcześniej. 
                                           ***
- Świetny z ciebie przyjaciel Potter, na prawdę. 
- O co ci chodzi Lil? - okularnik uniósł brew. 
- Powinieneś ją wspierać a nie mówić, że jej nie wierzysz. Jeśli pokażesz że .... 
- Słuchaj Evans. Na pewno jestem o wiele lepszym przyjacielem dla Max niż ty. Gdzie byłaś przez pierwsze cztery lata w Hogwarcie? Ze Snape'm. 
- James ...
- Wiesz co? Masz rację. Przez kilka lat nie rozmawiałam z Maxine. Przyjaźniłam się z Severusem. Traktowałam go jak brata a on mnie zdradził. Ale byłam przy niej kiedy przez trzy tygodnie była w śpiączce. Ty ani razu do niej nie przyszedłeś. Ani ty ani Black. Więc sorry, ale wcale nie jesteś lepszy ode mnie - odparła po czym wstała i ruszyła w stronę wyjścia. Mary posłała mu zawiedzione spojrzenie i poszła za rudowłosą. 
- To żeś dowalił. Znowu. Brawo idioto - Remus wyglądał na wyprowadzonego z równowagi. 
- Ona nie była lepsza ...
- Co ty pieprzysz kretynie? - warknął. Syriusz spojrzał na niego z szokiem wypisanym na twarzy. 
- O co ci chodzi Luniek? 
- O to, że powinieneś pomyśleć zanim coś powiesz. Bo potem jęczysz, że coś nie idzie po twojej myśli. Idę a ty przemyśl swoje szczeniackie zachowanie - powiedział i wstał. Chwilę później już go nie było. 
- On ma rację. I Lily też - rzucił brunet.
- Oh, cicho bądź - burknął orzechowooki i wgryzł się w tosta z pastą jajeczną. 


* tekst piosenki ,,Heart to Break'' Natalii Kills. W tamtych czasach jeszcze jej nie było więc pozwoliłam sobie zapożyczyć słowa. 


Hej
Sorki że tak długo mnie nie było ale mam nadzieję że ten rozdział wam to wynagrodzi.
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :) 








2 komentarze:

  1. Cześć!
    Widzę, że przygotowania do przedstawienie idą pełną parą. Na razie wszystko idzie wspaniale, ciekawy czy będzie tak przez cały czas?
    Ach, ten Regulus. Lubię go, nic na to nie poradzę. Ma potencjał chłopak, no!
    Biedny Syriuszek, czuje się odrzucony przez Max! Ale wolałabym mimo wszystko, żeby nie doszło do interwencji pomiędzy nim a bratem, więc to jednak mniejsze zło.
    Ooo, knowania Ślizgonów nigdy nie oznaczają niczego dobrego. Spotkanka we Wrzeszczącej Chacie, hmm? To chyba nie najlepszy pomysł, zwłaszcza po zmroku :)
    Ech, czy jest coś piękniejszego niż zazdrosny Syriusz? Jeżeli nawet jest, to nie jestem tego świadoma.
    Potter z kolei ma przesrane na własne życzenie. Jest niewiarygodnie irytujący i arogancki, więc tak, to typowy James. Nic dziwnego, że Lily go nie znosi. Oj, nie zanosi się na rychły romans pomiędzy Max i Syriuszem ani pomiędzy Lily i Jamesem, co bardzo mnie smuci :( Ja wiem, że wszystko w swoim czasie, ale zrealizuj chociaż ten pierwszy! :p
    Z pozdrowieniami i oczekiwaniem gorących romansów w obrębie trójkąta Max-Syriusz-Jasper,
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotychczas myślałeś/-aś, że magia istnieje tylko w filmach i książkach? Nie wierzyłeś w czary ani inne zjawiska paranormalne? Myliłeś/-aś się! Magia, którą znasz z historii o Harrym Potterze jest na wyciągnięcie ręki! Jeśli chcesz...
    ...transmutować wrogów w szczury i inne gady...
    ...zmieniać wodę w wino...
    ...warzyć eliksiry...
    ...obcować z magicznymi stworzeniami...
    ...być Pazdanem Quidditcha...
    ...to nie czekaj dłużej, tylko zapisz się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Winsford i uwierz, że marzenia się spełniają!

    [www.winsford.xaa.pl]

    OdpowiedzUsuń